18 października 2018

Podatek od robotów - za czy przeciw?

Podatek od robotów - za czy przeciw?


Rozwój sztucznej inteligencji, robotyzacji i wszelkich form automatyzacji to obecnie kwestia, która u jednych rozpala wyobraźnię do czerwoności kreśląc sceny niczym z Blade Runner’a, a u innych budzi poważne obawy o przyszłość rodem z serialu Black Mirror. Jesteśmy aktualnie w miejscu, w którym ciężko przewidzieć, jak będzie wyglądał świat za kolejne 5, 10, 15 lat, ponieważ postęp technologiczny jest szybki jak jeszcze nigdy dotychczas, przez co życie zmienia się codziennie. Ostatnie 50 lat panowania komputerów zmieniło świat diametralnie, wywracając do góry nogami właściwie każdą dziedzinę życia – pracę, kontakty rodzinne i towarzyskie, zdrowie, ekonomię, politykę, wojskowość… zmieniło się wszystko. Niektóre szacunki przewidują, że rozwój sztucznej inteligencji, robotyzacji i automatyzacji przyczyni się do wzrostu globalnego PKB o 14% do 2030 r., co jest równowartością obecnie ok. 15 trylionów USD [1]. Pokłosiem tego, ma być jednak znacząca redukcja zatrudnienia ludzi, których zastąpią sztuczna inteligencja, roboty i tym podobne.

Perspektywy dla ludzi wskutek robotyzacji i automatyzacji

Przewiduje się, że wskutek postępu technologicznego do wczesnych lat 30-tych XXI wieku (dziwnie to brzmi, nawykliśmy do określania w dekadach poprzednie wieki…) zostanie zautomatyzowane nawet ponad 40% stanowisk pracy w Europie Wschodniej, z czego w Polsce może to być 30-35%, ale na Słowacji prawie 45%. Najmniej narażone na automatyzację pracy są państwa wschodniej Azji oraz nordyckie, dla których przewiduje się automatyzację na poziomie 20-25% [2]. Jak pewnie łatwo się domyślić, wynika to z różnic w gospodarkach. Polska jest gospodarką industrialną, podczas gdy gospodarka Japonii, czy Szwecji, to gospodarki usługowe, wysoko rozwinięte, w których procesy automatyzacji zresztą już postępują. 
Przeczytaj również Jak ustalić właściciela nieruchomości

robot tax
Podatek od robotów



Jeśli uważnie śledzicie doniesienia medialne, to na pewno już spotkaliście się z pierwszymi przypadkami zastępowania ludzi robotami. Z ostatnich przykładów można by wskazać pierwszą farmę, na której zautomatyzowane maszyny zasadziły, uprawiały, a następnie zebrały 4,5 tony jęczmienia bez jednego człowieka pracującego w polu [3], 5 sklepów Amazona, w których nie ma kas, a więc nie ma i kasjerów [4], czy polską Amicę, która zbudowała we Wronkach magazyn na 220 tys. sztuk dużego AGD, który obsługuje jeden człowiek [5]. Przykładów jest znacznie więcej, a już niedługo tego typu rozwiązania staną się tak powszechne, że nawet nie będzie się o nich wspominało w mediach. 


Najbardziej narażone na zastąpienie przez automatyzację i robotyzację są branże takie jak transport i przechowywanie, produkcja, budowa, obsługa administracyjna. Tak więc czynności powtarzalne, proste, schematyczne i nie wymagające podejmowania skomplikowanych decyzji ani twórczego myślenia. Roboty i komputery nie potrzebują przerw w pracy, wolnego na akademię szkolną, nie chorują, nie potrzebują nawet słońca, wody i nie mają gorszych dni. A co najważniejsze – nie potrzebują wynagrodzenia. Tak więc, zastępowanie miejsc pracy robotami jest nieuniknione i będzie jedynie przyspieszało. Jeżeli niektóre branże są narażone na redukcję etatów nawet do połowy, to co się stanie z tymi wszystkimi zastąpionymi ludźmi?

Czy roboty ukradną ludziom pracę? 

Chociaż to pytanie jest zadawane coraz częściej, to wciąż istnieją jedynie dwie odpowiedzi i każda z nich jest dobra. Tak – roboty ukradną ludziom pracę i spowodują bezrobocie. Nie – roboty tylko zastąpią ludzi w pracy zwiększając produkcję oraz tworząc nowe miejsca pracy i zawody. Wymieranie zawodów i zastępowanie ludzi maszynami nie jest niczym nowym, dzieje się to właściwie ciągle. Czy ktokolwiek jeszcze pamięta o takich zawodach jak klikon, łaziebnik, czy kołodziej? Zapewne nie, ponieważ już nie ma potrzeby ogłaszania obwieszczeń władców przez wykrzykiwanie na placu miejskim, nie ma już łaźni publicznych, a drewniane wozy zastąpiły samochody. Wraz z postępem technologicznym, ale również rozwojem kulturowym, pewne zawody wymierają a powstają nowe. Weźmy dla przykładu trenera crossfitu, e-sportowca, youtubera – to są zawody, które nie istniały nawet 20 lat temu, a obecnie robią karierę. Jednakże, obecne tempo zmian jest bardzo szybkie i zawody, w których pracuje wiele ludzi, mogą zniknąć w ciągu nawet 20, 30 lat. A nie jest tak łatwo przekwalifikować 50 letniego kierowcę TIR-a na programistę albo coacha motywacyjnego. Więc pojawia się problem, co zrobić, aby zminimalizować skutki nadchodzących zmian?
Przeczytaj również Reklamacyjny FAQ

Podatek od robotów – kwestie problematyczne

W tym miejscu właśnie pojawia się idea podatku od robotów, którego zwolennikiem jest sam Bill Gates, którego Microsoft przyczynił się do wyeliminowania z rynku pracy chociażby maszynistek. Podatek od robotów (ang. robot tax) brzmi wręcz banalnie w swoich założeniach – skoro ludzi zastępują roboty, to opodatkujmy te roboty. W istocie rzeczy, pojawia się jednakże mnóstwo wątpliwości i nie chodzi jeszcze o sens samej idei, ale jej wymiar praktyczny. Większość ludzi wyobraża sobie, że ludzi zastępują roboty, takie jak znamy z filmów sci-fci. A więc białe ludziki, które mają nogi i ręce i nimi posługują się znacznie lepiej od ludzi. 


Jednakże robotyzacja, automatyzacja, to procesy znacznie bardziej złożone i wszechstronne niż tylko robot-recepcjonista, czy ramię na taśmie produkcyjnej. Innym problemem jest sztuczna inteligencja, która jest wręcz nienamacalna, a potrafi wykonywać niezliczone procesy myślowe i zadaniowe. Czy jeżeli postawię w miejsce kiosku Ruchu automat sprzedający przekąski i gazety, to będzie oznaczało, że robotyzacja ukradła pracę sprzedawcy w kiosku? A czy jeśli zrobię zakupy w Tesco przez Internet, to czy pozbawiam tym samym kasjerki, sprzątaczki sklepu i hostessy prezentujące promocje pracę? Już niedługo mogą pojawić się pierwsi ludzie o usprawnieniach biomechanicznych, którzy będą sprawniejsi i wytrzymalsi niż zwykli ludzie. Czy ich również powinniśmy opodatkować? Obecnie żyjemy w tak scyfryzowanym, zautomatyzowanym świecie, że ciężko ocenić, gdzie przebiega linia pomiędzy tym, co ludzkie, a tym co robotyczne. 


Poza tym, jak mielibyśmy obliczać podatek od robotów? Od jednego robota, od wartości jego pracy, od liczby zastąpionych ludzi, od liczby godzin pracy…? W jakiej miałby być wysokości ten podatek? Oczywistym jest, że przedsiębiorstwa, które dokonają zmiany pracowników-ludzi na roboty, otrzymają ogromne korzyści finansowe. Koszty zatrudnienia pracownika są w Polsce, i ogólnie w świecie rozwiniętym, bardzo wysokie. Wynagrodzenie, podatek dochodowy, składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, wyszkolenie, benefity, adaptacja miejsca pracy, płatne dni wolne od pracy, spory sądowe, normy BHP… Jeżeli z dnia na dzień pracodawca będzie mógł zrezygnować z tych wszystkich obciążeń, na pewno nie będzie się wahał ani chwili. I w tym właśnie upatruje się uzasadnienia racjonalności podatku od robotów.

Zasadność podatku od robotów

Bez wątpienia, na robotyzacji i automatyzacji skorzystają ci, którzy produkują lub świadczą usługi, a więc przedsiębiorcy. Przy mniejszych kosztach, będą mogli sprzedawać swoje towary oraz usługi po tej samej cenie. Będą wytwarzali więcej i sprzedawali więcej. Natomiast ludzie, którzy stracą prace, będą musieli się przekwalifikować, lub przejdą na utrzymanie państwa. I właśnie idea podatku od robotów ma w założeniu dwa cele – spowolnić tempo zmian, aby dać państwom i społeczeństwom czas na adaptację do nowej sytuacji oraz zapewnić ludziom środki do utrzymania, czy wręcz finansować ideę bezwarunkowego dochodu podstawowego/dochodu gwarantowanego (ang. universal basic income UBI).
Przeczytaj jeszcze Reklamacja wad samochodu


Moim zdaniem pierwszy cel podatku od robotów jest zupełnie chybiony, ponieważ jakiekolwiek obciążenia we wczesnej fazie rozwoju i implementacji robotyzacji spowodują, że przedsiębiorstwa odpłyną do innych krajów. Ewentualnie, proces ten zostanie spowolniony, na czym straci rozwój gospodarczy danego państwa, a zyskają inne państwa, w których robotyzacja będzie rozwijana i koniec końców, będzie trzeba kupować obce rozwiązania.  


Czy podatek od robotów powinien natomiast wspierać finansowo lub stymulować do rozwoju osoby, które zostaną przez roboty pozbawione pracy? Moim zdaniem nie. Czy kiedy robotników drogowych zastępowały koparki, walce, czy betoniarki, ktokolwiek zastanawiał się nad tym, że będzie trzeba zredukować ekipę budowlaną, bo zamiast 30 kopaczy wystarczy jedna koparka i operator, więc trzeba wprowadzić podatek od koparek? Nie wydaje mi się, natomiast jestem wręcz pewny, że było to traktowane jako pozytywna rewolucja i nikt nie przejmował się redukcją zatrudnienia. Dlaczego więc popadamy obecnie w tego rodzaju panikę? Wspominałem wcześniej o tempie zmian, które jest o wiele szybsze. To prawda, ale wydaje mi się, że nawykliśmy już do o wiele szybszego tempa życia i dynamicznych zmian gospodarczych.


Przede wszystkim, to nie będzie tak, że przez noc nagle 35% stanowisk pracy zostanie zastąpionych robotami. To będzie działo się stopniowo, etapami. Co więcej, takie zmiany będą miały raczej charakter lokalny, czyli sprowadzały się do pewnych obszarów terytorialnych, np. Stryków pod Łodzią, gdzie jest duża liczba magazynów, miasta portowe, lub największe miasta.

Lepsze rozwiązania od podatku od robotów

Osobiście jestem przeciwnikiem podatku od robotów, gdyż nie uważam, go za uzasadniony ani racjonalny. Przemiany społeczne są nieuniknione, więc podatki nie powinny służyć manipulacjom tymi zmianami. Pomimo, iż wiele miejsc pracy może zostać zastąpionych przez roboty, powstanie bardzo dużo miejsc pracy i nowych zawodów, niektóre szacunki mówią nawet o większej liczbie nowych stanowisk miejsc pracy od zlikwidowanych. Zresztą, już dzisiaj jest poważny problem z pokryciem wakatów w służbie zdrowia, branży budowlanej, policji. Tak więc, będą dalej istniały zawody, których roboty nie zastąpią. Prognozuje się również, że wielu ludzi nie będzie chciało obcować z robotami i będą szukali usług świadczonych przez ludzi. Państwo natomiast powinno dawać pracownikom możliwość przekwalifikowania się, lub odpowiednio stymulować rynek pracy tak, aby jak najefektywniej wykorzystać potencjał pracowników. Nakładanie podatku od robotów, moim zdaniem, nic korzystnego nie przyniesie, jeżeli wpływy z podatków mają służyć wypłacie zasiłków lub sponsorowaniu szkoleń kompetencji miękkich, na których bezrobotni wyjadają darmowe ciastka. Niestety, patrząc chłodno na całą sytuację podejrzewam, że w ten, czy inny sposób przedsiębiorcy zostaną obciążeni podatkiem od robotów, lub podatkiem pod inną nazwą. Zapewne zadziałają tutaj mechanizmy sprawiedliwości społecznej, chęć wyrównania nierówności majątkowych itp. 



[1,2] https://www.pwc.com/hu/hu/kiadvanyok/assets/pdf/impact_of_automation_on_jobs.pdf
[3] https://edition.cnn.com/2017/10/07/world/automated-farm-harvest-england/index.html
[4] https://www.amazon.com/b?ie=UTF8&node=16008589011
[5] https://strefainwestorow.pl/artykuly/relacja-z-wydarzenia/20171020/automatyczny-magazyn-wysokiego-skladowania-amica

3 komentarze:

  1. Nie wiem czy należy opodatkować roboty, wiem natomiast że należy natychmiast zlikwidować jakiekolwiek opodatkowanie od pracy dla ludzi. Karać człowieka podatkiem za to że pracuje to niezdrowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Treściwy artykuł. Cenne i przydatne informacje, o których warto wiedzieć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie się nie zgadzam z opinią autora. Uważam, że powinien być podatek od automatyzacji bo odbiera możliwość zatrudnienia ludzi w niektórych branżach a zwłaszcza w tych zawodach, które nie wymagają wysokich kwalifikacji. Przykład z koparką zupełnie nietrafiony bo koparka to po prostu większa, bardziej zaawansowana łopata i raczej nie robi sama wykopu bo pracuje nią człowiek. Inaczej w przypadku automatu, który wprowadzony i uruchomiony raz wykonuje pewne czynności zastępując człowieka np robot w fabryce i tu podatek mógłby być bo w jakiś sposób trzeba sfinansować np emerytury zamiast podnosić wiek czy zwiększać składki emerytalne. Oczywiście właściciele firm czyli osoby bogatsze nigdy nie chcą się dzielić ze społeczeństwem zyskami i pytanie czy to jest sprawiedliwe bo zyski mają dzięki temu społeczeństwu bo jemu sprzedają towary czy usługi. Można by długo o tym pisać ale generalnie trzeba jakoś "wypośrodkować" nagradzanie za kreatywność a sprawiedliwość społeczną.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz o coś spytać lub podzielić się swoimi uwagami - pisz śmiało!